(02-10-2016, 05:20)Gregory napisał(a): Hej Lukee,
chciałbym się dowiedzieć coś więcej na temat powstawania oszklenia kabiny.
Wyciętą już folię delikatnie wyginasz w palcach aby powstał łuk, podgrzewasz suszarką a po ostygnięciu materiał zostaję już wygięty?
Czy musisz ten promień oszklenia zbazować np.na wiertle, rurce, pręcie i wtedy podgrzewać?
Folię do ramki przyklejasz na butapren ?
Pozdrawiam
Dokładnie tak jak napisałeś. Trzymam w palcach, wieję suszarką kilkadziesiąt sekund i już folia łapie kształt. Jest tylko jeden minus tej metody - parzy
Chociaż na początku wpadłem na pomysł by ramkę uformować i potraktować SG by klej usztywnił. Udało się połowicznie bo folia mimo swej wiotkości trochę sprężynowała i tę ramkę
prostowała.
A parzyło to tylko dlatego, że robiłem to ad hoc! Po prostu siedziałem nad tą ramką siedziałem i siedziałem (miałem tylko jedną próbę bo nie miałem drugiej wycinanki a już był piątkowy wieczór
), potem przejrzałem forum i relacje z kabinkami (generalnie wszyscy tłoczą w olejach i innych piecach albo kupują gotowce) i znalazłem relację tego co to lenistwo jest oznaką zdrowia...
I tam ujrzałem jak autor układa kabinkę na czymś okrągłym i owija gumką recepturką (Hurricane Mk I). Pomyślałem, że zrobię tak samo ale nie miałem pod ręką recepturek... Więc w przypływie frustracji złapałem owiewkę w palce, i pod gorący strumień powietrza z suszarki. Z zaskoczeniem i zadowoleniem przyjąłem rezultat - ładnie uformowana i sztywna kabinka.
A wiatrochron jak już napisałem trzyma się sam. Najpierw na zewnętrzną warstwę przedniej części (pancernej) nakleiłem szybkę potem dołożyłem warstwę wewnętrzną, potem przykleiłem do czoła uformowanej części bocznej. Tak sztywna konstrukcja utrzymała wklejoną potem folię boczną.
Kleiłem odrobiną rozcieńczonego butaprenu. Na zewnętrzną warstwę ramki kładłem symboliczną ilość kleju (tak by po podeschnięciu prawie go nie było widać)i na to przykładałem folię. Klej łapie błyskawicznie więc trzeba to zrobić precyzyjnie. Ważne jest równomierne dociskanie i rozpoczęcie od grzbietu i rozprowadzenie folii w kierunku spodniej krawędzi. Najlepiej robić to na kopycie (czyli czymś okrągłym zbliżonym do przekroju owiewki (np na trzonku pędzla lub Olfy) - uwaga, przy rozprostowywaniu ramki z przyklejoną folią może dochodzić do odklejania. Potem najtrudniejszą częścią było wklejenie wewnętrznej części ramki tak by, nazwijmy to szprosy, się pokrywały. Przy minimalnej ilości kleju nie ma niebezpieczeństwa, że przesuwając ramki względem siebie klej zabrudzi nam całą folię. Na początku wydawało mi się, że ramki są żle zaprojektowane bo nijak nie chciały mi się zgrać ale po dłuższym "miętoleniu w końcu jakoś się to udało. Nie wiem czy autor uwzględnił a jeżeli tak to jaką grubość folii jaka ma być włożona pomiędzy obie warstwy ramki ale wychodzi, że jest spasowane na styk (z zerową grubością)...
Summa summarum wyszło całkiem fajnie. Dłużej trwało pisanie tego co powyżej niż sama operacja klejenia i pasowania.
A żeby uniknąć parzenia wystarczy trochę się przygotować wcześniej. Mądry Polak po szkodzie
Mam nadzieję, że moje pisanie jest choć trochę jasne? Wiem, że najlepiej by się sprawdziły tutaj fotografie ale nie miałem ani głowy ani czasu w tamtej chwili.
Pozdrawiam
PS
Jako, że model został ukończony i nawet uhonorowany na wystawie zapraszam do
GALERII